W szponach smartfona
Rozmowa z drem Maciejem Dębskim – adiunktem w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego, zatrudnionym w Zakładzie Socjologii Stosowanej, badaczem problemów społecznych, autorem i współautorem wielu publikacji naukowych dotyczących wykluczenia społecznego: bezdomności, przemocy w rodzinie, uzależnień.
Maciej Dębski jest koordynatorem projektów unijnych (Agenda Bezdomności – Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy), kierownikiem zespołu badawczego w zakresie standaryzacji pracy z bezdomnymi oraz współautorem i koordynatorem programów wsparcia (np. Gminny Program Profilaktyki od Narkotyków i Uzależnień Behawioralnych w Gdyni na lata 2016-2020). Pomysłodawca projektu pt. DBAM O MÓJ Z@SIĘG, Fundator i główny założyciel powstałej w 2016 Fundacji DBAM O MÓJ Z@SIĘG.
Telefon komórkowy jest groźny?
Na pewno jest narzędziem najczęściej używanym przez młodzież, a jeśli coś jest często używane, to jesteśmy na dobrej drodze aby się od tego czegoś uzależnić. Rzeczywiście badania, które prowadziliśmy – na początku w Gdyni, a teraz w całej Polsce – wskazują, że młodzież przejawia wyraźne symptomy nałogowego i takiego kompulsywnego korzystania z telefonu komórkowego. Tak więc, w jakimś sensie może być groźny kiedy jest poza kontrolą rodziców, poza kontrolą samych użytkowników, czyli młodzieży. Jest groźny kiedy używany jest zawsze i wszędzie, a szczególnie w ruchu drogowym: właśnie podczas kierowania samochodem, czy przez pieszych, których korzystanie z telefonu po prostu dekoncentruje.
Jaka więc jest alternatywa, nie zrezygnujemy przecież z telefonów komórkowych?
Dzisiaj trudno obyć się bez telefonu, to prawda. Jednak nawet młodzież ma czasami dosyć nadużywania komórki i sama sobie aplikuje różnego rodzaju detoksy. Trudno jednak mówić o jakichś systemowych rozwiązaniach. Przeglądając wyniki różnych badań nie mam złudzeń, że młodzież z powodu jakichkolwiek projektów będzie mniej korzystała z telefonów. Raczej zakładałbym, że to korzystanie będzie odpowiedzialne, to znaczy, że będzie oparte o pewne zasady. Dzisiaj młodzież, ale myślę, że nie tylko ona, korzysta z telefonu komórkowego bez jakichkolwiek zasad, ograniczeń: czy to jest msza święta, kierowanie samochodem, lekcja czy też np. wizyta w bibliotece. Jest całkiem spory odsetek osób, które cały czas mają telefon przy sobie i jeśli nawet nie korzystają w sposób ostentacyjny to robią to dyskretnie, na ściszonym dzwonku.
Pojawiła się chyba już pewna norma kulturowa, że w miejscach publicznych prowadzi się głośne rozmowy telefoniczne.
Nie wiem na ile jest to norma kulturowa, a na ile przyzwyczajenie, głośne rozmowy na pewno zawsze przeszkadzają. Gorzej, że dzisiaj osoba czytająca książkę w tramwaju, pociągu itp. to jest ewenement. Raczej wszyscy „siedzą na telefonach”. Straciliśmy tę zdolność wykorzystania 10 -20 minut, w trakcie przemieszczania się z miejsca na miejsce, na lekturę czy rozmowę z osobą siedzącą obok. Najprostsza jest ucieczka w telefon, stąd mamy takie obrazki, że ludzie którzy są ze sobą nawet blisko emocjonalnie związani np. są parą, małżeństwem itp. zamiast ze sobą rozmawiać, to każde z nich korzysta ze swojego telefonu. I w tym kontekście można powiedzieć, że to kolosalna zmiana. I gdybym widział jakieś zagrożenie w takim kompulsywnym korzystaniu z telefonu to pierwszym co mi przychodzi na myśl jest zagrożenie dla budowania relacji. Bardziej jesteśmy gotowi do bycia w kontakcie telefonicznym aniżeli do bycia w kontakcie twarzą w twarz.
To bardzo ważne, ale chyba nie jedyne zagrożenie kompulsywnego korzystania z telefonu, a jak wynika z badań młody człowiek w ciągu dnia zdarza się, że sięga po telefon nawet 300 razy…
Na pewno ma to szereg innych reperkusji, można na to spojrzeć w kontekście więzi międzyludzkich albo np. zdolności do koncentracji uwagi. Mamy do czynienia z pewnym zjawiskiem, które nazwałbym „młodzieżą rozproszoną” nie tylko odnośnie jej tożsamości, autorytetów, czy powiedzmy stanu ducha, ale również dotyczy to zdolności do skupienia się na jednej czynności. Może to być związane z tym, że sam telefon komórkowy jest urządzeniem multifunkcyjnym. Dzięki jednemu urządzeniu mamy możliwość słuchania muzyki, robienia i odbierania zdjęć, pisania i odbierania maili itp. Kompulsywne korzystanie z telefonu komórkowego to jest jednoczesne używanie wielu aplikacji, wielu funkcji. Można powiedzieć, że młodzież z wielu tych funkcji korzysta, ale jest to korzystanie fragmentaryczne, rozproszone, nie widać w tym całości. I ten brak zasad i brak kontroli nad telefonem komórkowym mocno powiązany jest z przekazem, który otrzymuje się z domu. Rodzice często swoją rolę sprowadzają do kupna aparatu, opłacenia abonamentu, nie mają żadnej wiedzy, kiedy ich dziecko korzysta z telefonu, a kiedy nie. Więcej, rodzice – trochę sami strzelając sobie w kolano – sprowadzają swój system kar i nagród socjalizacyjnych do ograniczania lub zwiększania dostępu do urządzeń mobilnych: telefonu, komputera. Aż 44 % młodych ludzi twierdzi, że ich rodzice stosują jako system kar ograniczenie dostępu do telefonu, z kolei 30% mówi, że dostali np. zwiększenie dostępu do telefonu w nagrodę. Pytaliśmy młodzież, czy zdarzały się takie sytuacje, że rodzic pozwalał korzystać dziecku z telefonu, tabletu itp. więcej niż zazwyczaj tylko dlatego, że sam załatwiał jakąś sprawę, nie chciał aby mu przeszkadzano. I okazało się, że 15% młodzieży mówi, że ich rodzice tak robią. To dane z naszych ogólnopolskich badań, które potrwają do marca tego roku. Mamy już wyniki z 20 tys. ankiet, a chcemy dotrzeć do 25 tys. młodych osób. Więc są to cząstkowe wyniki, ale pochodzące już z dużej próby.
Mówimy o badaniach nad fonoholizmem „Dbam o mój zasięg” prowadzonych przez Centrum Doradztwa i Badań Społecznych „Socjogram” oraz Uniwersytet Gdański. Początkowo badaniem objęliście tylko gdyńskich uczniów.
Projekt powstał w Gdyni i w Gdyni zostały te badania przeprowadzone tylko na uczniach, z którymi teraz przymierzamy się do takiego quasi eksperymentu polegającego na dobrowolnym odcięciu się na trzy dni od telefonu i Internetu. Jeśli znajdziemy wiarygodnych ochotników, wówczas oni będą zapisywali swoje spostrzeżenia w specjalnych dzienniczkach, następnie będziemy prowadzili z nimi wywiady. W kolejnym etapie „na warsztat” bierzemy nauczycieli. Gdyńskie badania potraktowaliśmy jako pilotaż, do – jak już mówiłem – ogólnopolskiego badania 25 tysięcy dzieci i młodzieży oraz 6 tysięcy nauczycieli.
Jak wyglądała rekrutacja osób do badania?
Wysłaliśmy drogą mailową i pocztą tradycyjną zaproszenia do bezpłatnego udziału w badaniu wszystkim gminom i powiatom w Polsce. Zgłosiło się ponad 60 gmin i powiatów, a potem wysłaliśmy też zaproszenia do szkół i same zaczęły zgłaszać się do projektu. Summa summarum w badaniu wzięło udział ponad 700 szkół z całej Polski. Nie kusiliśmy się o badania reprezentatywne, raczej chcieliśmy po prostu szeroko otworzyć możliwość udziału w projekcie. W badaniu ogólnopolskim reprezentowane są duże gminy (np. Szczecin, Gdańsk, Poznań, Kraków, Lublin), ale też małe miasta i tereny wiejskie. W Polskę poszedł komunikat: kto chce niech przystępuje. My ze swojej strony deklarowaliśmy, że każda szkoła i gmina dostanie tabelaryczny wynik swoich badań. A my będziemy mieli dużą bazę danych, a oprócz tego zaangażowanie szkoły, gdyż badania były realizowane na lekcjach informatyki. Wartością dodaną jest refleksja ucznia nad tym jak używa telefonu komórkowego. Tak ustawiliśmy cały system i platformę internetową, że kiedy uczeń kończy wypełniać kwestionariusz to dostaje drogą emailową komunikat, na co on powinien zwrócić uwagę w kontekście jego korzystania z telefonu. Warto podkreślić, że po tych badaniach w Gdyni, a w trakcie realizacji badań ogólnopolskich postanowiliśmy powołać fundację „Dbam o mój zasięg”. Projekt był impulsem do utworzenia fundacji o tej samej nazwie. Teraz ogólnopolskie badania realizujemy pod szyldem Fundacji z silnym współudziałem Centrum Doradztwa i Badań Społecznych „Socjogram” oraz Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.
Zainteresowanie projektem chyba przerosło wasze oczekiwania.
Jest bardzo duże zainteresowanie tematem. Rzeczywiście, to co się dzieje przerosło nasze oczekiwania. Jesteśmy tuż przed uruchomieniem całego komponentu badawczego dla osób dorosłych oraz odrębnego dla kierowców, bo okazje się, że 25% młodych osób wskazuje w swoich wypowiedziach (i to są wyniki badań ogólnopolskich), że można w sposób dyskretny korzystać z telefonu podczas kierowania samochodem. Więc od razu zapaliła nam się lampka, co kierowcy robią z telefonami podczas jazdy. Problem jest niemały, a Polska policja nie prowadzi badań w tym zakresie. Tymczasem w Wielkiej Brytanii, Włoszech czy Niemczech nieodpowiednie korzystanie z telefonów komórkowych jest najczęstszą przyczyną wypadków i już ta przyczyna „dogoniła” nadmierną prędkość czy prowadzenie pod wpływem alkoholu. Pojawiają się więc nowe komponenty badawcze stąd pomysł na powołanie Fundacji.
Jeśli chodzi o szkoły to są bardzo zainteresowane po pierwsze dlatego, że młodzież bardzo często korzysta z telefonów podczas zajęć. Gdybyśmy zsumowali osoby, które korzystają często i sporadycznie z telefonu w trakcie lekcji to dałoby to wynik ok. 35-37%. Nie trzeba tłumaczyć jak to korzystanie zakłóca przebieg lekcji, proces przekazywania wiedzy. Nauczyciele pewnie protestują, ale okazuje się, że nieskutecznie. Drugi ważny powód dlaczego szkoły tak się zainteresowały tym problemem, to jest to, że używanie telefonów komórkowych często związane jest ze zjawiskiem cyberprzemocy. Powiem więcej, w badaniach pilotażowych w Gdyni okazało się to bardzo poważnym problemem – któremu mimo, że go przewidywaliśmy – nie poświęcaliśmy zbyt dużo uwagi. Po badaniach pilotażowych dostrzegliśmy pilną potrzebę rozbudowania całego komponentu dotyczącego cyberprzemocy w badaniach ogólnopolskich.
Cyberprzemoc kojarzy się z filmikami, na których młodzież upokarza nielubianą koleżankę.
Chodzi tu o szeroko rozumianą przemoc, która jest dokonywana za pomocą Internetu i urządzeń podpiętych do sieci. Form cyberprzemocy jest wiele, nie utożsamiałbym zjawiska cyberprzemocy wyłącznie z publikowaniem zdjęć czy filmów. Cyberprzemoc to również problem hejtowania, celowego zaogniania wymiany zdań. To jest prowokowanie, czy używanie przemocy fizycznej z nagrywaniem tego na telefon, to jest uwodzenie przez Internet, składanie niemoralnych propozycji itp. Okazuje się, że uczniowie w Polsce są bardzo mocno nieświadomi tego, że w wielu aspektach ich zachowanie można kwalifikować jako cyberprzemoc.
Skłonność do cybeprzemocy jest skorelowana z płcią?
Jeszcze nie mamy szczegółowych wyników badań ogólnopolskich, ale z gdyńskich badań wynika, że większą skłonność do zachowań cyberprzemocowych mają dziewczyny.
Mimo tak zatrważających doniesień fonoholizm nie jest uważany za zaburzenie psychiczne.
Fonoholizmu nie ma jeszcze w żadnych międzynarodowych kwalifikacjach chorób. Czytając literaturę przedmiotu dochodzę do wniosku, że dzisiaj najbardziej opisanym i powiedzmy „onarzędziowanym” uzależnieniem behawioralnym jest hazard. Myślę, że teraz w pierwszej kolejności do takiego opracowania np. w ICD 10 będzie właśnie hazard, a następnie uzależnienie od Internetu i telefonu komórkowego. Symptomy fonoholizmu są bardzo wyraźne, w naszej ankiecie można było je zdiagnozować na podstawie stwierdzeń: nie wyobrażam sobie codziennego życia bez używania telefonu komórkowego (37%), staram się mieć telefon zawsze przy sobie nawet wtedy, kiedy kładę się spać i wstaję z łóżka (46%), jestem osobą, która zawsze jest dostępna pod telefonem (34%), jeśli zapomnę wziąć telefonu ze sobą robię wszystko aby jak najszybciej mieć go przy sobie (27%), z telefonem czuję się bardziej bezpiecznie (47%), odczuwam niepokój kiedy nie mam telefonu, bądź jest on rozładowany (33%), czuję się zły lub zdenerwowany, kiedy z jakiegoś powodu nie mogę korzystać z telefonu (25%), używając telefonu komórkowego mam większy wpływ na dziejące się wokół mnie wydarzenia (31%), czuję wewnętrzną potrzebę, aby odpisać na miała lub smsa jak najszybciej (36%), często zerkam na telefon komórkowy aby zobaczyć czy ktoś do mnie nie napisał (38%) i tak dalej. Okazuje się, że ok. 25- 35% przebadanej młodzieży praktycznie nie rozstaje się z telefonem, jeśli nie może skorzystać to jest zdenerwowana, wytrącona z równowagi, kiedy zapomni telefonu to wraca po niego. Taką osobę która ma problem z nadmiernym używaniem telefonu łatwo rozpoznać po tym, że cały czas sprawdza, czy ma telefon, dotyka go, miętosi, odpala, sprawdza cały czas, nawet jak sprawdza godzinę to włącza telefon, za chwilę znów to robi. Tak jak palacz, który ma nawyk brania papierosa w rękę, tak młoda osoba ma nawyk trzymania telefonu. To co jest istotnym symptomem, który zauważyliśmy to jest bycie w gotowości do odebrania wiadomości, maila. Osoba kompulsywnie używająca telefonu sms zwrotnego zacznie pisać zanim ty jeszcze zdążysz wysłać swojego.
Badania ankietowe korelowaliście z testami psychologicznymi?
W przypadku badań gdyńskich rzeczywiście testowaliśmy różnego rodzaju skale i ewidentnie wychodzi na to, że im częściej ktoś przejawia symptomy świadczące o kompulsywnym korzystaniu z telefonu komórkowego tym wyższe uzyskuje wyniki w dwóch ważnych dla nas testach: teście samotności i osamotnienia oraz teście diagnozującym tendencje do autoizolacji. Wychodziłoby na to, że jeżeli przejawiasz symptomy uzależnienia od telefonu komórkowego, tym bardziej czujesz się samotny. Drugi test to test samowykuczania się. Osoby, które często korzystały z telefonu komórkowego przejawiały tendencje autoizolacyjne. Natomiast z racji tego, że mocno zmieniliśmy narzędzie do badań ogólnopolskich, ono nam się rozrosło – zrezygnowaliśmy ze stosowania badań psychologicznych, te włączymy tylko do badania kierowców. Będą to testy kompetencji w ruchu drogowym, badające koncentrację, rozproszenie uwagi itp.
Wkrótce może się okazać, że należy opracować nie tylko narzędzia diagnostyczne, ale i metody lecznicze fonoholizmu.
To temat na szerszą debatę publiczną, jeszcze nie dzisiaj, chociaż już dzisiaj powinniśmy o tym myśleć. Jestem przekonany, że za 5 lat będzie to poważny problem, który zmusi do opracowania kompetentnej ścieżki psychologicznego, psychiatrycznego, a może i farmakologicznego wsparcia dla osób, które są uzależnione od pewnych czynności. Po badaniach gdyńskich powstał pomysł połączenia gminnego programu przeciwdziałania narkotykom z programem uzależnień behawioralnych. Nie wiem, czy jest druga taka gmina w Polsce (podejrzewam, że nie) która ma program dedykowany uzależnieniom behawioralnym, tak jak mamy programy dotyczące przemocy, alkoholizmu czy bezdomności. Gdynia ma taki program dotyczący uzależnień behawioralnych na lata 2015 -2020 i odrębny program dotyczący cyberprzemocy. Gminy w przyszłości będą musiały, a jeśli w ich władzach są osoby roztropne już teraz powinny, tworzyć programy, strategie dotyczące uzależnień behawioralnych w tym e-uzależnień.
Dziękuję za rozmowę.
Pomysłodawca projektu/span> DBAM O MÓJ Z@SIĘG oraz fundator i główny założyciel Fundacji DBAM O MÓJ Z@SIĘG.
Koordynator projektów/span> unijnych (Agenda Bezdomności – Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy), kierownik zespołu badawczego w zakresie standaryzacji pracy z bezdomnymi, w tym: opracowanie Modelu „Gminnego Standardu Wychodzenia z Bezdomności”.
Współautor i koordynator/span> procesu powstawania programów wsparcia, m.in.:
Gminny Program Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie i Ochrony Ofiar Przemocy w Rodzinie w Gdyni na lata 2009-2015 i 2016-2020;
Gminny Program Przeciwdziałania i Rozwiązywania Problemów ALkoholowych w Gdyni na lata 2016-2020;
Gminny Program Profilaktyki od Narkotyków i Uzależnień behawioralnych w Gdyni na lata 2016-2020;
Program Przeciwdziałania Przemocy oraz Uzależnieniom Dzieci i Młodzieży w powiecie kartuskim na lata 2016-2022.